,, Szanta Rybaka z sieciami"
- Marek Czak-Constantin Maximus
- 6 lut 2020
- 1 minut(y) czytania
Szczęściami trafiam baśniami nieba,
skupiony Aniołek dyktuje wiersz,
białymi piórami muskając kleks.
Dobieram wersy sam bez dyspensy
nade mną Anioł mieczami śmierci
wycina puenty, ja żegnam się,
jedynie dobry Pan Bóg to wie.
Śnieżynki spadają, za oknem migają.
Świerszcz koncertuje smyczkiem dyryguje,
za piecem dzisiaj świętuje cień.
Kolęda śpiewała wigilia nastała,
a gwiazda złota, ku Ziemi mknie.
W stajence nocą Józef z Maryją
królów przyjmują Boga miłują,
pasterze weselą opłatki dzielą
owce klękają szczęść Boże szczęść.
Na moim stole biblia jak rana
samotna teraz aż płakać chce.
Krzyżyk świętości zabitej jasności
zła myślą gości, wspomnieniem złości,
któż mi podpowie, gdzie radość jest.
Rodziny tu nie ma, syn córka gdzieś,
wie CAŁA WIEŚ odeszłaś i Ty.
Pełne łez wiadro już z oczu spadło
ostatni sens życia smutku po kres.
Bajkowo chciałem, aż zapomniałem,
bez wiary to grzech, wszak Chrystus jest.
Sam Anioł milczy i modli stroskany
bladymi licami nie śmieje się,
być może wspomniał ile rozpaczy
dusza człowieka przyswoi w dzień.
Dzisiaj ma spowiedź mórz szmaragdami
płynie szargana cierpień prądami.
Odpływa hen na koniec życia,
umarła miłość cudowny sen.
Wiej mocno wietrze, zagwiżdż na serce,
być może niegdyś Rybak z sieciami,
zanucił cicho szantą tą pieśń.
Marek Czak 14.12.2019
Comments