,,Przykazania nocy"
- Marek Czak-Constantin Maximus
- 17 lut 2020
- 1 minut(y) czytania
Przychodził do mnie Anioł o świcie,
po cichu siadał na łóżku,
szepcząc miło spokojnie.
Nie mówił głośno, zbyt bogobojnie
nie krzyczał wypominając,
co strasznie złe nastało.
Patrzył mi w duszę czytając cicho
skryte pragnienia, co z nich
do dzisiaj przetrwało.
Dłonią odganiał myśli zbyt ciemne,
wkładając jasne, dla mnie,
zbyt dobre, jakby na wojnie.
Nic nie zaprzeczał kiwając głową,
nie perswadował czyniąc nadzieję,
wiedział to mało.
W śnie podawał życia karteczki,
spisane teraz kruche malutkie
białe calutkie.
Inne za to całe maczkiem zapisane
przeglądał długo, raz w smutku,
raz zachwycie.
Czasem uśmiechał się do mnie,
lub łzę nagle wycierał stroskany
ogromnie, tak bywało.
Spoglądał zamyślony za okno
układając niezdarnie kartki
w książki, długa droga.
Później, nagle jakby w myśl trafił
składał je całkiem inaczej, po
swojemu widząc ład.
Czasami siadał nie patrząc na mnie
zupełnie milcząc, jakby szukał
przemyśleń od Boga.
Pomyślałem przyjacielu ta noc,
i dni następne, nie wystarczy
na to nawet sto lat.
Przychodzisz do mnie tylko na chwilę,
nie patrzysz czy w domu moim
szczęście czy trwoga.
Sam zapisywałem swój czas, a los
kartki wydzierał, gdzie bywałeś,
Ty, mój z Nieba brat.
Marek Czak 17.02.2020.
Comments